Siedziała przy biurku, wśród kolb, kolorowych substancji i porozrzucanych notatek, trzęsąc się ze strachu. Czas uciekał, gonił i naglił. Liczyła się każda sekunda, a ona, mimo wszystko wiedząc, że nie może zwlekać - siedziała. Na krześle, ze strzykawką trzymaną przez kościstą dłoń, skierowaną ku żyle na jej lewej ręce. Ręce, na której sprawdzała, analizowała, testowała wszystko. Miała zamiar wstrzyknąć sobie tą śmiertelną truciznę; ból który on i tylko on czuł, miała poczuć również ona. Gryzła wargi z przerażenia do tego stopnia, że strużka krwi popłynęła jej po brodzie, lądując na białym kitlu.
Nie pamięta, kiedy ostatni raz spała, kiedy zamknęła oczy, kiedy zjadła jakiś konkretny posiłek. Nie pamiętała, kiedy oddała się błogiej rozkoszy gorącej kąpieli, kiedy jej nos pieściły słodkie zapachy płynów i olejków.
Podkrążone oczy, które zamazywały obraz, domagały się odpoczynku a żołądek zaczynał agonalnie trawić sam siebie. Tłuste włosy spięte były wysoko, żeby nie przeszkadzały, a biały kitel nie był zdejmowany od tygodni.
Minuty mijały, czas biegł bezlitośnie. Przełknęła głośno ślinę z domieszką krwi spływającej po brodzie, jeszcze raz rzucając wzrokiem na ostro zakończoną igłę.
Dlaczego ona to robi, skoro to nie jest miłość, której tak maniakalnie się wypierała? Dlaczego, mimo że on ją zranił, zostawił, porzucił, dlaczego ona z uporem poświęca swój czas, duszę i ciało, żeby go ocalić? Nie mogła przewidzieć skutków swojej decyzji, nie dawała sobie nawet dwudziestu procent szans na to, że przeżyje. A jednak była zdeterminowana. Bo on znaczył dla niej wszystko, był głównym filarem, który utrzymywał ją przy życiu, mimo że między nimi nie było miłości, przywiązania ani nawet zwykłych, koleżeńskich relacji.
Wybaczyła mu, że ją zostawił. Nie wybaczyła tego, że zataił informację tak ważną, o śmiertelnej bombie, którą nosił w sobie od dłuższego czasu. Nie wybaczyła, gdyż gdyby umarł on, umarłaby i ona.
Dwie zagubione dusze, splątane śmiertelną nicią przeznaczenia, których brak nie odczułby współczesny świat.
Aria Nakamura została okrzyknięta szalonym naukowcem, jednak ten pseudonim przylgnął do niej trochę za późno. A czas uciekał, gonił i naglił.
~○*○~
Tak więc, moi drodzy, witam i kłaniam się w pas. Dużym krokiem wstępuję w grono blogerów, twórców ff i tych wszystkich niesamowitych ludzi, którzy mają upór i silną wolę by kontynuować raz zaczęte opowiadanie. Mam nadzieję, że mi również uda się dojść do końca stworzonej w głowie historii.
Wątpliwy i krótki prolog, bo daje masę pytań bez odpowiedzi, ale taka to natura prologów, desu-ne?
Rozdziały ogólnie będą dłuższe, ale nie wiem jeszcze jak będzie z częstotliwością wpisów.
Mam nadzieję, że wasze święta były o wiele lepsze i mniej wypadkowe od moich - szczerze - najgorszych świat, od kiedy żyję. Komu udało się dostać wymarzony prezent? :>
Wchodzę na lapidarium, widzę Itachi i pojawia się myśl: muszę tu zajrzeć. Aż się zaśmiałam kiedy przeczytałam nazwisko bohaterki (moja ma tak samo xD)
OdpowiedzUsuńWidzę klimaty chemiczne, medyczne, prawda? Kolejny plus ^.^
I chyba jako pierwsza mam zaszczyt powitać Cię w tym cudownym świecie blogerów i twórców ff. Tak więc witam i o zdrowie pytam.
Mam nadzieję, że wytrwasz do końca ze swoim opowiadaniem, bo szczerze brakuje mi dobrych blogów o Itachim, a Twój na takowy się zapowiada :D Prolog wręcz mnie urzekł i faktycznie stworzył w mojej głowie wręcz lawinę pytań. Dlatego też czekam z niecierpliwością na rozdziały.
Także ja mogę życzyć Ci tylko duuużo weny i ciepełka >.<
~Pozdrawiam i ściskam mocno ♥
Ojejku, witam w mych skromnych progach! A właśnie chwilę temu dodałam komentarz na Twoim blogu. Co za zbieg okoliczności z tym nazwiskiem :D
UsuńRównież liczę na to, że uda mi się przelać "na papier" przynajmniej 90% moich wszystkich zamysłów i wytrwam do końca. Bo z moim perfekcjonizmem może się skończyć na poprawianiu jednego rozdziału tygodniami q.q
Chciałabym spełnić oczekiwania, dlatego zaraz pełną parą zabieram się do roboty! :>
Dziękuję za ciepłe powitanie, również życzę weny i czasu, bo czas nie zawsze idzie z nią w parze! ♥
Asymoneł pozdrawia cieplutko!
Szczęśliwego nowego roku. Myślę, że zostanę tu na dłużej :D
OdpowiedzUsuńSzczęśliwego nowego roku życzę również <3
UsuńDziękuję i zapraszam serdecznie :>
Lubię opowiadania z Itachim, chociaż sama nie piszę żadnego konkretnie pod niego. ;D
OdpowiedzUsuńI hej! Prolog nie wyszedł ci źle! Domyślam się, że Aria szuka lekarstwa, żeby ocalić Itachiego? ;)
Bardzo ładnie oddałaś jej uczucia, jej obawy. Przemówił do mnie ten prolog. ^^
Życzę mnóstwa weny i wytrwałości! :D
Hejoszki! Dziękuję za miłe słowa i serdecznie zapraszam!
UsuńZ prologu jestem zadowolona, ale daleko mi do Dana Browna. I zawsze może być lepiej! :D
A co do opowiadania, zawsze możesz takowy zacząć :D
Również życzę weny i wytrwałości! Pozdrawiam cieplutko ♥
Na razie mam inne historie do skończenia, aczkolwiek Itachi w nich też się pojawia, bo za bardzo go lubię. :D Ale co będzie potem, to się zobaczy. ;)
UsuńWiadomo, że zawsze może być lepiej, też mam takie podejście, kiedy tworzę. :D